GłównaPierwszaRomantycznaZagmatwanaPowszedniaNocnaOstatniaAzazello.
Tym razem to nie potrwa długo
Abadonna / Azazello | 29 kwietnia 2008

Najpierw muszę minąć bandę dresów czających się przy wyjściu z metra. Patrzą na mnie spode łba, plują na chodnik w przejściu podziemnym i tylko szukają zaczepki. Ale ja sobie obiecałem, że nie dam się sprowokować. Nie tym razem. Sprawnie lawiruję między przechodniami, unikam spojrzeń dresów, błyskawicznie wpinam się po schodach i po niecałych dziesięciu sekundach jestem już na powierzchni. Cały, zdrowy i bezpieczny.

Teraz muszę się przedrzeć przez Central Park, który z nieznanych powodów skurczył się do rozmiarów niewielkiego, podłużnego ogrodu: ciemnego, zapuszczonego, pełnego gigantycznych, dzikich drzew bez liści. Między gałęziami widzę wyraźnie olbrzymie, ponure, stare wieżowce. Takie jak Ponte City w Johannesburgu. Każdy z nich ma przynajmniej kilkadziesiąt pięter. Każdy wybudowano w stylu brutalistycznym. Wszystkie okna mają ciemne. Wokoło żywej duszy.

Fot. archiwum

Przebiegnięcie przez park zajmuje mi nie więcej niż piętnaście sekund. I oto jestem wreszcie u celu, przy wyłączonej fontannie z ogromnym czarnym aniołem. Za fontanną biegnie wąska uliczka gęsto zabudowana wysokimi, wąskimi, ciemnymi kamienicami. Gdy podejdę do nich bliżej, zauważę, że każda z kamienic przypomina olbrzymi ołtarz pokryty ciemnobrązowymi, drewnianymi płaskorzeźbami. Gdy stanę tuż przy jednej ze ścian i popatrzę w górę, przestraszę się wystających głów i rąk nieznanych mi postaci. Może to tylko złudzenie, ale wydaje mi się, że niektóre z nich delikatnie falują.

- Wiem, wiem, czekałeś tyle czasu, ale tym razem to naprawdę nie potrwa już długo - zwraca się do mnie cichym głosem półnagi mężczyzna w ciemnej szacie. Nawet nie zauważyłem, kiedy się zjawił. Pewnie obserwuje mnie od dobrych kilku chwil. - Abadonna jest już w drodze - dodaje.

- Jak to w drodze? Co ty wygadujesz, człowieku? - pytam ostro nieznajomego i odnoszę nieprzyjemnie wrażenie, że już raz kiedyś kogoś innego pytałem dokładnie o to samo.

- Nie martw się - odpowiada spokojnie wysoki mężczyzna i chwyta mnie za dłoń. - Ty będziesz pierwszy. Już niedługo. I wcale nie będziesz cierpiał. Pamiętaj, że Abadonna pracuje bez zarzutu!